Licznik odwiedzin: 24327900
Zamyślenia
Musicie od siebie wymagać...
2022-09-04

  Starsi z pewnością pamiętają te słowa, które nasz rodak, papież Jan Paweł II wypowiedział do ludzi młodych na Jasnej Górze 18 czerwca 1983 r., a potem przypomniał je na Westerplatte: Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Wymagania i przymus ich realizacji... Dobre sobie! Dziś? W dobie ubóstwiania wolności? Przecież niczego nie muszę i nie mam absolutnie ochoty od siebie wymagać! 

   To myślenie bardzo krótkowzroczne, które się w życiu na pewno nie sprawdzi. Wystarczy pomyśleć, że ktoś chciałby zorganizować sobie wakacje, ale nie ma na to odpowiednich środków finansowych... To właśnie młodzi ludzie (nie tylko studenci) znani są z tego, że chcąc wybrać się w jakąś wakacyjną podróż, najpierw usiłują znaleźć pracę, dzięki której nie tylko zrealizują swoje marzenie, ale też zarobią na swoje powakacyjne utrzymanie. Realizacja celu wymaga wysiłku. I zwykle rozumiemy to doskonale na płaszczyźnie materialnej: gdy dziecko nie chce się uczyć, to jednym z argumentów rodzicielskich może być wizja lepszej, łatwiejszej i intratnej pracy pod warunkiem dostania się do lepszej szkoły, a w konsekwencji na lepsze studia. W tej dziedzinie jesteśmy - jak się okazuje - wystarczająco wyedukowani. Gdy zaś chodzi o kwestię najważniejszą - wieczne zbawienie... No, właśnie, tu już wykazujemy się mniejszą inteligencją.

    Gdybyśmy tylko chcieli zrozumieć, że najinteligentniejszy Bóg, który stworzył świat i wszystkie stworzenia na nim oraz wszystko przeprowadza według swego najwspanialszego planu! On nie tylko świat stworzył, ale odkupił go, gdy ludzie zaprowadzili go na skraj przepaści. Droga do szczęścia wiecznego znów stanęła otworem. Jest tylko kilka warunków, które należy spełnić, aby zasłużyć sobie na przebywanie w krainie wiecznego szczęścia. Nic na tym świecie nie ma za darmo, a jeśli jest, to zwykle jest niewiele warte. Pan Bóg nie stawia sprawę jasno: Nie wejdziecie do królestwa niebieskiego, jeśli nie staniecie się jak dzieci oraz jeśli nie weźmiesz krzyża swego na każdy dzień, jeśli nie będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca, a bliźniego jak siebie samego... Nie poradzimy sobie z tymi wymaganiami, jeśli nie wejdziemy w głęboką relację z Nim i nie skorzystamy z Jego wsparcia. A czas biegnie... 

...na Nasz obraz
2022-06-12

   Gdy świat został stworzony, Bóg przystąpił do finalnego etapu: postanowił stworzyć człowieka. Użył przy tym sformułowania: Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego nam. To coś więcej niż kurtuazja czy nawet wielkoduszność - to raczej zadanie. Jeśli stworzeni zostaliśmy na Boże podobieństwo, to winniśmy je w życiu odzwierciedlać. Być podobnymi do Boga? A cóż to może znaczyć?

   Aby odpowiedzieć sobie na tak postawione pytanie, należy najpierw przyjrzeć się istocie Boga. Tu zaś pojawia się bardzo poważny problem poznawczy: tyle jesteśmy w stanie się o Nim dowiedzieć, na ile On sam zechce siebie objawić. Jesteśmy w o tyle lepszym położeniu, że dysponujemy już pełnią objawienia - łącznie z nauką Nowego Testamentu. Chociaż bowiem i w Starym Przymierzu odnajdujemy pewne wskazówki na temat złożoności Boga, to z nauczania Chrystusowego dowiadujemy się, że choć jest jeden Bóg, to tak naprawdę jest On nierozerwalną wspólnotą Osób pozostających w ciągłej relacji miłości: Ojciec kocha Syna, a Syn kocha Ojca tak doskonale i tak potężnie, że ich Miłość personifikuje się, przybierając postać trzeciej Osoby - Ducha Świętego. W ich wzajemnych odniesieniach nie ma żadnej interesowności, szukania własnych korzyści czy większego znaczenia. Odwrotnie: każda z tych Osób odnajduje radość w pełnym oddaniu się pozostałym. Ten stan trwa zawsze (trudno bowiem powiedzieć od zawsze w odniesieniu do bezczasowego Boga). Nic więc dziwnego, że tak samo myślą, tego samego pragną i w pełnej zgodności razem działają. 

    Spoglądając na tak zarysowany szkic największej Tajemnicy, możemy być przerażeni wielkością zobowiązania postawionego przed nami w słowach: na nasz obraz. Dla nas oznacza to przede wszystkim konieczność uzbrojenia się w najczystszą postać miłości, która polega na zapominaniu o sobie, rezygnacji z jakichkolwiek oczekiwań w odniesieniu do innych na rzecz nieustannego wyszukiwania okazji do dzielenia się dobrem, niesienia pomocy i uszczęśliwiania ludzi. W tym właśnie zawiera się podobieństwo do Najwyższego i wtedy dopiero możemy mówić o byciu Jego dziećmi. 

Duch Święty w drodze. - Czekamy?
2022-05-29

   Jeszcze do niedawna obchodziliśmy tę uroczystość we czwartek - czterdzieści dni po Zmartwychwstaniu. Przesunięcie jej na następującą niedzielę dokonało się, by i pracujący mogli przeżywać radość Chrystusowego wstąpienia do nieba.

   Przeżywamy ten dzień i pytamy: Jesteśmy radośni? Zbytnio przyzwyczailiśmy się do cyklicznego ponawiania pamiątek najważniejszych wydarzeń historii zbawienia i pewnie dlatego tak trudno o autentyczną radość. Nie chodzi tu bynajmniej o emocjonalne jej wyrażanie, ale o umiejętność spojrzenia ze spokojem na fakt Wniebowstąpienia naszego Pana jako na zapowiedź czekającej nas rzeczywistości. Skoro powiedział On: Pójdź za Mną - to aż do końca, aż do szczęśliwej wieczności.

   Oczywiście, że łatwiej o tym mówić i snuć marzenia niż realizować. Mimo szczerych chęci spełniania Jego najświętszej woli, wciąż jednak popadamy w grzechy, pozostając w niebezpiecznie odległym dystansie od Prowadzącego. Co zrobić? Wydaje się, że rzeczą najważniejszą jest naśladować Go w tym, co sam uznawał za najistotniejsze: trwaniu w jedności z Ojcem. Jego niezliczone modlitwy, noce nieprzespane, bo spędzone na spotkaniach z Tym właśnie, z którym stanowi On jedno oraz zachęta skierowana do uczniów, by trwali na modlitwie w oczekiwaniu na Pocieszyciela... To daje do myślenia. Przypomnijmy sobie, z jaką radością, odwagą i pewnością siebie wyszli z Wieczernika apostołowie po otrzymaniu darów Ducha Świętego. Iluż to ludzi szczerze pytało ich o sposób realizowania dalszej drogi życia! A źródłem tego było wytrwałe, wspólnotowe błaganie o wylanie łask trzeciej Osoby Boskiej.

    Też mamy taką możliwość. Przecież wszędzie tam, gdzie dwaj lub trzej zgromadzeni są w imię Pana Jezusa, tam i On jest. Wystarczy więc nawet modlitwa małżeńska czy rodzinna. Jednak w najbliższą sobotę będziemy usiłowali odtworzyć pentakostalną atmosferę Wieczernika w naszej świątyni: Adoracja, śpiew, wspólnotowa modlitwa. Nie powiem, że nie może Cię tam zabraknąć, bo przecież jest to możliwe, ale gdy zakosztujesz - wrócisz bogatszy. 

Módlmy się - na zdrowie!
2022-05-29

    Podczas maryjnych nabożeństw towarzyszą nam w tym roku Rozważania majowe ojca Mateusza Szerszenia. W minioną środę 25. odcinek jego przemyśleń miało okazję usłyszeć blisko sześćdziesiąt osób. A szkoda, bo zawarto w nim bardzo ciekawą myśl, którą dobrze byłoby rozpropagować.

    Odnosząc się do wzajemnych relacji wiary do nauki, o. Mateusz przedstawił wyniki badań prof. Pawlikowskiego z roku 2017, z których wynikało, że osoby regularnie praktykujące są zdrowsze od ludzi niepraktykujących. Jeśli chodzi o katolicyzm, to wyniki badań wskazują, że osoby regularnie modlące się i uczestniczące co tydzień w obrzędach religijnych cieszą się statystycznie wyraźnie lepszym stanem zdrowia psychicznego, samopoczuciem, poczuciem szczęścia i satysfakcji z osiągnięć, nie tylko w odniesieniu do osób zupełnie niepraktykujących, ale także do osób słabo zaangażowanych w życie religijne. 

   Odwołał się też do brytyjskiego czasopisma medycznego, w którym zauważono, że codzienne odmawianie różańca pozytywnie wpływa na pracę serca. Szczegółowe badania w tym zakresie przeprowadzili włoscy lekarze w 2001 roku. Oczywiście, należało by do tego dodać nasze osobiste doświadczenia, mówiące nie tylko o tym, jak modlitwa, kontemplacja, adoracja czy wspomniane odmawianie różańca wpływa na naszą kondycję psychiczną, ale o konkretnych skutkach wysłuchanych modlitw. Wiemy przecież o tym. Nie trzeba nas przekonywać, ale (być może?) przedstawione argumenty okażą się przydatne dla tych, którzy - nie modląc się - o modlitwie nie wiedzą nic.

Pomóżmy powołanym
2022-05-08

   Pan Bóg powołuje każdego człowieka do świętości. Jest to podstawowe powołanie każdego z nas. Jednakże w ramach tego powołania są też inne wezwania, jakie kieruje Pan Bóg do każdego człowieka osobno. Szczególnym czasem dokonywania wyborów i decydowania o swoim życiu jest młodość, a szczególnym miejscem ich podejmowania jest środowisko rodzinne. To właśnie rodziny powinny stanowić właściwe środowisko dla odkrywania Bożego powołania i dla jego wielkodusznej realizacji ze strony dzieci. Każdy człowiek w Bożym planie ma wyznaczoną swoją jedyną i niepowtarzalną drogę. Jeśli się ów plan odgadnie i wytrwale realizuje, osiąga się radość i szczęście już tu na ziemi - nie mówiąc o nagrodzie wiecznej. Jakże ważne zatem jest właściwe rozeznanie swego powołania!

   Powołanie do kapłaństwa i życia konsekrowanego jest na tym tle nie tylko szczególnymi wezwaniem ale zaszczytnym wyróżnieniem. Pytał mnie kiedyś młody człowiek, czy nadaje się do kapłaństwa, bo ogromną czuje niegodność. I słusznie! Nikt nie jest godny takiego wyróżnienia, ale skoro tak się właśnie Panu Bogu spodobało, należy przyjąć ten dar, pokornie podziękować i starać się realizować je jak najdoskonalej - aby nie zawieść swego Pana.

   Obawiam się jednak, że w obecnych czasach nie tyle poczucie niegodności hamuje młodych ludzi przed podjęciem tak ważnej i zaszczytnej roli. Gdy weźmiemy pod uwagę, że nie tylko do seminariów czy domów zakonnych brakuje chętnych, ale nawet na ślubne kobierce (!) wydaje się, że problem tkwi gdzie indziej. Dzisiejszy człowiek zasypany jest - dosłownie - mnóstwem informacji, co nie przekłada się wcale na poziom wiedzy. Różnorodność źródeł informacji, często przeciwstawnych sobie, prowadzi do przyjęcia relatywizmu. Nie ma wówczas jednej prawdy, słusznego przekonania, obiektywnej normy. Nie ma więc fundamentu. A przecież już Pan Jezus mówił, że dom bez fundamentów ulega destrukcji przy pierwszej burzy... Do tego właśnie odnosi się rola środowiska rodzinnego, które nie tylko opierać winno wszystko na fundamencie Chrystusowym, ale też na co dzień udowadniać, że warto w Niego zainwestować i w pięknej radości z Nim życie przeżyć. 

Idzie mój Pan...
2022-05-01

   Tak śpiewały wczoraj dzieci z Podstawowej Szkoły Społecznej na Witominie, a dziś kolejne trzy grupy: dwie z naszej Trzynastki i jedna ze Szkoły Amerykańskiej - w sumie 52 osoby. Tyle serc otworzyło się na przyjęcie Pana Jezusa.  

Adoracja - sprawdzian miłości...
2022-04-10

   Jeśli tak, to jest to sprawdzian zdecydowanie trudny. Żadna modlitwa - jeśli traktujemy ją poważnie - nie jest łatwa, a już adoracja Najświętszego Sakramentu spiętrza ogrom trudności. Dlaczego? 

Tak, jak zwykle. Tak, jak zwykle...
2022-04-03

   Dla nikogo, kto potrafi odczytywać ten tekst nadchodzące Święta nie mogą być pierwszymi. Mamy już doświadczenie i wiemy, że trzeba zaplanować wielkanocne menu, że w Wielką Sobotę z święconką udać się do kościoła, że koniecznie życzenia wysłać do najbliższych itd. W takim przygotowaniu świątecznego scenariusza prawdopodobnie zabraknie czegoś najważniejszego. Może wtedy zdarzyć, że w Wielkanocny Poniedziałek przypomnimy sobie stare powiedzenie: Święta, Święta i... po Świętach. Bez jakiegoś głębokiego przeżycia, bez wzruszenia i - co najgorsze - bez zbliżenia się ku Bogu. 

Nasze Drogi Krzyżowe
2022-03-27

   Pierwsi chrześcijanie nie zwracali zbytnio uwagi na miejsca męki i śmierci Chrystusa. Zbyt bliskie wydawało im się przyjście Zbawiciela na ziemię. Dopiero w IV wieku Euzebiusz i św. Hieronim wspominają o pątnikach, którzy z całego świata przychodzili, by pokłonić się Jezusowi w miejscach, gdzie cierpiał.

Obdarz nas pokojem
2022-02-27

    Wielu z nas pamięta jeszcze smutne lata swego dzieciństwa. A smutek ten nie wynikał wcale z dysfunkcji rodziny, bo mieli bardzo kochanych rodziców, ale zbyt często rodziców tych niemiecki (bądź rosyjski) okupant przedwcześnie przeprowadził na tamten świat. Okrutnym było też to, na co musieli patrzeć przez blisko sześć lat straszliwej wojny. Chociaż urodzony kilkanaście lat po tych wydarzeniach, osobiście wiele nasłuchałem się o tamtych czasach od swoich rodziców, rodziców chrzestnych - zwłaszcza ojca chrzestnego, którego zawierucha wojenna poniosła aż na Wyspy Brytyjskie. Ale też od wujków, z których dwóch poszło do lasu w obawie przed łapanką, a inny dostał się do niemieckiej niewoli i przeżył wojnę dzięki temu, że znalazł się w grupie jeńców oddelegowanych (na terenie Niemiec) do przedsiębiorstwa oczyszczania miasta. Jasne, że wykonywali tam czynności bardzo upokarzające, ale bywały dni, że zajmowali się opróżnianiem śmietników i wywożeniem ich zawartości, pośród których znajdował czasem resztki jedzenia. Wówczas nie miało znaczenia, co znalazł... Przeżył.

   Najgorszym jednak były informacje przychodzące najpierw z frontu, potem ze Stuthoffu, z Potulic czy innych obozów koncentracyjnych. Po wojnie zaś -z Czerwonego Krzyża... Dowiadywano się z tych komunikatów, że zginął, za-ginął, albo - co najgorsze - nie ma żadnych wieści...

   Pewnie dlatego tata często mówił, że Bogu musimy dziękować za to, że nie było w naszym kraju wojny już od tylu lat... Od jego śmierci upłynęły kolejne dwadzieścia trzy lata. Młodemu pokoleniu często nawet dziadkowie nie mogą zobrazować tej straszliwej rzeczywistości - bo dzięki Bogu urodzili się już po wojnie. Dziś dla ludzi młodych wojna kojarzy się z superbohaterami z ekranów kinowych i telewizyjnych. Tymczasem dziś, tak blisko nas, coś strasznego się rozpoczęło. Rozpoczęło - bo przecież nie wiadomo, jak się skończy. I gdzie się zakończy? Gdy słyszymy o braku wody, prądu czy chleba, to nawet trudno sięgnąć w wyobraźni po odpowiedzi na pytania: Skąd wziąć wodę, skoro nie ma jej w kranie? Co robić, gdy nie ma prądu, nie ma ogrzewania?

    To dziś jest na Ukrainie. Politykom i dowódcom zostawmy działania ludzkie, a my oddajmy to wszystko Bogu. Zaufajmy Mu i żarliwie się módlmy. Zaś  serca otwórzmy dla poszkodowanych - póki jeszcze mamy z czego dać... 

Sobota
18 maja 2024
Okres zwykły
7:30 - Msza św.
Intencja: + Jerzy Smużyński (greg. 17.)
18:00 - Msza św.
Intencja: ++ Renata, Jarosław, Stefan Żabińscy, rodzice, rodzeństwo i dziadkowie z obojga stron

(c) copyright 2009 - 2011 by Parafia Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku